Nieoczekiwane skutki ocieplenia oceanów

​Wzrost temperatur niszczy podstawę łańcucha pokarmowego w większym stopniu niż dotąd sądzono i może zagrozić przetrwaniu większych zwierząt - wynika z opublikowanych właśnie badań.

article cover
NASA
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Globalne ocieplenie w kontekście wymierania gatunków zwykle kojarzone jest utratą przez nie naturalnych siedlisk. Takie zmiany już zaczynają być widoczne gołym okiem praktycznie wszędzie na świecie. Okazuje się jednak, że katastrofa klimatyczna może mieć też całkiem inny wymiar zagrażając przetrwaniu większych zwierząt na sposób, którego dotąd nie zauważaliśmy.

Mogliśmy nie zauważać, bo problem dotyczy fitoplanktonu. To organizmy, które choć mikroskopijne i stanowią zaledwie jeden procent globalnej biomasy roślinnej, odgrywają kluczową rolę dla życia na naszej planecie, bo odpowiadają za około połowę produkcji tlenu. Okrzemki, sinice i bruzdnice są też fundamentem całego wodnego łańcucha pokarmowego.

W badaniu opublikowanym w czasopiśmie "Nature" naukowcy zmierzyli transfer energii z tych jednokomórkowych organizmów do małych zwierząt, które je zjadają, czyli zooplanktonu. Eksperyment trwał siedem lat. Okazało się, że wzrost temperatury wody o cztery stopnie Celsjusza zmniejsza ten transfer nawet o 56 proc. Gdy robi się cieplej fitoplankton zaczyna najwięcej energii zużywać na wzrost. To sprawia, że staje się mniej wydajny energetycznie, jako źródło pokarmu i ostatecznie zmniejsza się całkowita biomasa.

"Te odkrycia rzucają nowe światło na konsekwencje globalnego ocieplenia, jakich dotąd nie dostrzegaliśmy" - uważa prof. Gabriel Yvon-Durocher z Instytutu Środowiska i Zrównoważonego Rozwoju Penryn Campus Exeter w Kornwalii. Podkreśla, że fitoplankton i zooplankton stanowi podstawę łańcucha pokarmowego w ekosystemach słodkowodnych i morskich, od których zależą ludzie. "Jeśli to, co odkryliśmy podczas naszego eksperymentu znajdzie odzwierciedlenie w naturalnych ekosystemach, konsekwencje mogą okazać się bardzo poważne" - dodaje prof. Mark Trimmer z Queen Mary University w Londynie.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas