​Bieszczady: zielone światło do odstrzału żubrów

W Bieszczadach ma się rozpocząć odstrzał żubrów. Jeśli nie uda się wyeliminować chorych zwierząt, całe stado może zginąć.

article cover
Agencja WschódAgencja FORUM
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Choroba, roznoszona przez muchy, atakuje oczy żubrów. Zwierzęta zarażają się nawzajem, ślepną i bardzo cierpią.

- Często przebieg telazjozy kończy się tym, że zwierzę próbuje sobie chorą gałkę wydłubać - mówi Michał Krzysiak, dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego. Ból bierze się stąd, że muchy roznoszą nicienie, których larwy rozwijają się w przewodach łzowych. - Mucha przenosi larwy z worka spojówkowego jednego żubra do worka spojówkowego kolejnego żubra - wyjaśnia prof. Krzysztof Anusz z Instytutu Medycyny Weterynaryjnej SGGW.

O ile chorobę można próbować leczyć u zwierząt hodowlanych, to w przypadku dzikich żubrów jest to niemożliwe. Jeden chory osobnik jest w stanie zarazić cztery kolejne. To sprawia, że zagrożone są wszystkie bieszczadzkie żubry. - W ciągu dwóch lat może przestać istnieć cała populacja zachodnia żubrów, a to około 300 osobników - mówi prof. Anusz.

Ostateczna decyzja

Dla ratowania stada Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, na wniosek Lasów Państwowych, wydała zgodę na odstrzał 40 zwierząt. - Odstrzał zawsze jest ostatecznością, jeśli nie ma alternatywnych rozwiązań. W tym wypadku już nie ma, bo kiedy pojawią się wyraźne objawy kliniczne jest za późno - mówi Piotr Otrębski z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Pierwszy przypadek zakażenia telazjozą u bieszczadzkiego żubra stwierdzono osiem lat temu. Chory samiec atakował inne osobniki, nie obawiał się ludzi i uderzał łbem o drzewa. Dopiero po odstrzeleniu go wyszło na jaw, co było przyczyną takiego zachowania.

Decyzja GDOŚ o odstrzale ma obowiązywać przez rok i mimo, że dotyczy 40 żubrów - w zależności od oceny weterynaryjnej - odstrzelonych zwierząt może być mniej. - Najlepiej byłoby zdążyć przed okresem letnim dlatego, że wiosna i lato to czas, gdy muchy się uaktywniają i roznoszą tę chorobę - wyjaśnia Anna Malinowska z Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych.

Badania nad telazjozą

Naukowcy wciąż mało wiedzą o telazjozie, stąd zainicjowany rok temu przez Ministerstwo Klimatu program badawczy. - Liczymy, że badania prowadzone nie tylko na żubrach, ale również na jeleniowatych, pozwolą ocenić z jakim typem zagrożenia mamy do czynienia i jak możemy przed nim bronić zwierzęta - twierdzi Małgorzata Golińska, wiceminister klimatu i  środowiska. W badaniach, które mają się niebawem rozpocząć wezmą udział naukowcy z Instytutu Parazytologii Polskiej Akademii Nauk oraz Instytut Ochrony Środowiska.

Wszystkie obecnie żyjące żubry wywodzą się od zaledwie 12 zwierząt tego gatunku. To sprawia, że pula genowa jest bardzo mała i liczy się każdy osobnik. Przez lata żubry znajdowały się na liście gatunków zagrożonych wyginięciem. Dopiero w ubiegłym roku uznano, że można je z tej listy wykreślić.

W Bieszczadach żyje ponad 600 żubrów w stanie dzikim, skupionych w dwóch większych subpopulacjach: wschodniej i zachodniej. Telazjozę stwierdzano u żubrów żyjących na terenie nadleśnictw Baligród i Komańcza, a więc w zachodniej części Bieszczadów.

Marcin Szumowski, Polsat News 

Przejmująca choroba żubrów. Zwierzęta strasznie cierpiąPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas