Szczyt porażki? "Jeżeli COP26 się nie uda, będziemy mieć światowy konflikt i chaos"

Naukowcy o COP26 w Glasgow mówią, jako "szczycie ostatniej szansy". Coraz częściej pojawiają się jednak głosy, że spotkanie polityków nie przyniesie przełomu.

Strajk "Piątek dla Klimatu" w Genewie. Aktywiści wzywają przywódców do zintensyfikowania działań na rzecz klimatu
Strajk "Piątek dla Klimatu" w Genewie. Aktywiści wzywają przywódców do zintensyfikowania działań na rzecz klimatuSALVATORE DI NOLFIAFP
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Na zaczynającym się pod koniec tygodnia szczycie nie pojawią się zapewne prezydent Rosji Władimir Putin, ani przywódca Chin Xi Jinping. Brak najważniejszych przedstawicieli dwóch największych emitentów może się położyć cieniem na efekty szczytu. Choć w Glasgow będą najważniejsi przywódcy wielu krajów, to nieobecność liderów z Pekinu i Kremla może być problemem dla społeczności międzynarodowej i to tylko jednym z szeregu problemów.

Patricia Espinosa, sekretarz ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu ostrzega, że brak przełomu na szczycie może oznaczać pogłębiające się kryzysy i konflikty. "Chodzi o zachowanie stabilności państw, zachowanie instytucji, które budowaliśmy przez wiele lat, zachowanie najlepszych celów, które kraje sobie wyznaczyły. Scenariusz katastrofalny oznaczałby, że mielibyśmy potężne fale osób przesiedlonych" - mówił Espinosa w wywiadzie dla "The Observer", dodająć: "To oznaczałoby mniej jedzenia, a więc kryzys w bezpieczeństwie żywnościowym. Ludzie byliby bardziej narażeni na grupy terrorystyczne i przemoc. Oznaczałoby to wiele źródeł niestabilności".

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu

Zdaniem "The Observer" dużo będzie zależało od tego, co światowi przywódcy zadecydują nie w Glasgow, a w Rzymie. Pod koniec tygodnia we włoskiej stolicy na wstępnych rozmowach spotkają się przywódcy krajów G20. Jeżeli nie dojdzie tam do przełomu, to osiągnięcie sukcesu na COP26 będzie o wiele trudniejsze.

Zdaniem księcia Karola, świat ma organiczony czas, aby przyspieszyć działania na rzecz klimatu. Wypowiedź brytyjskiego następcy tronu padła podczas forum Saudi Green Initiative, gdzie dyskutowano m.in. o celach klimatycznych krajów Bliskiego Wschodu.

Obecne zobowiązania klimatyczne krajów, zdaniem naukowców, są niewystarczające, aby wypełnić postanowienia Porozumienia paryskiego do 2030 r. Aby świat był na dobrej drodze do ograniczenia wzrostu średniej temperatury do 1,5 st., do końca dekady powinniśmy ograniczyć emisje co najmniej o 45 proc., w porównaniu do poziomów z 2010 r.

Abyśmy wrócili na prawidłową ścieżkę, w Rzymie, a potem Glasgow, musiałyby paść kolejne zobowiązania klimatyczne, które przyspieszyłyby proces redukcji emisji gazów cieplarnianych i adaptacji do zmian klimatu.

Jedną z kości niezgody na szczycie może być system handlu emisjami węgla, oraz zasady, wedle których kraje powinny odpowiadać za wytworzone przez siebie emisje. Przykłady tego mamy w Unii Europejskiej. Część krajów Wspólnoty zgłasza swoje zastrzeżenia wobec obejmowania transportu drogowego i budownictwa systemem licencji na emisje gazów cieplarnianych ETS. Co więcej, kraje Europy Centralnej i Wschodniej, z powodu uzależnienia od węgla, są przeciwnie byciu karanym za opóźniającą się, w porównaniu do zachodniej Europy, transformację energetyczną.

Kreatywna księgowość klimatyczna

Oprócz węgla, problemem jest także odejście od innych paliw kopalnych. W sobotę tymczasem Arabia Saudyjska ogłosiła, że zwiększy swoją produkcję ropy. Zdaniem Greenpeace, to kłóci się z zobowiązaniem Rijadu do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2060 r. "Podważamy powagę takiego zobowiązania, kiedy pojawia się ramię w ramię z planami tego kraju na zwiększenie produkcji ropy" - mówi cytowany w oświadczeniu Ahmad El Droubi, menedżer kampanii Greepeace MENA. Jego zdaniem zobowiązanie Saudyjczyków "wydaje się po prostu być strategicznym ruchem, aby złagodzić presję przed COP26".

ONZ podało, że obecnie ponad 130 krajów zobowiązało się, bądź rozważa, ograniczenie emisji gazów cieplarnianych do zera netto do 2050 r.

Jednak z opublikowanego w marcu przez ONZ raportu wynika, że realne kroki podjęło zaledwie 9 proc. państw i regionów spośród największych emitentów, a także tylko 13 proc. największych miast. Neutralność klimatyczną, bądź zerowe emisje netto chce osiągnąć zaledwie co piąta korporacja na liście Forbes Global 2000. Co więcej, zaniepokojenie naukowców wzbudza "kreatywna księgowość", którą jest tzw. offset. To inwestycje w zielone projekty w biedniejszych krajach, tak aby równoważyć emisje w państwach bogatszych. Właśnie dlatego szczyt G20 w Rzymie, gdzie spotkają się przywódcy 20 największych gospodarek świata, wydaje się być kluczowy dla rozwiązania problemu kryzysu klimatycznego.

Źródło: "The Observer", AFP, Reuters

Szczyt klimatyczny w Glasgow. Ostatnia szansa na neutralność klimatyczną?eNewsroom
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas