​Rząd przyjął projekt ustawy o gatunkach inwazyjnych

Zmiany w prawie mają zapobiec niekorzystnemu wpływowi inwazyjnych gatunków na bioróżnorodność oraz szkodom, które wywołują.

Biedronka azjatycka (Harmonia axyridis).
Biedronka azjatycka (Harmonia axyridis).pixabay.com
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Gatunki inwazyjne są groźne nie tylko dlatego, że wraz z nimi mogą pojawiać się choroby wcześniej nieznane wśród naszych zwierząt i roślin. Przede wszystkim, nowi przybysze mogą wypierać rodzime gatunki, które nie są przygotowane na taką rywalizację. Przykładem może być żółw czerwonolicy, który jako ozdoba był wpuszczany do stawów, jezior i oczek wodnych, ale zaczął wypierać występujące w Polsce żółwia błotnego. Gatunki inwazyjne, takie jak na przykład barszcz Sosnowskiego, mogą też negatywnie oddziaływać na zdrowie człowieka.

Celem rządowego projektu jest wdrożenie do polskiego porządku prawnego przepisów rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie działań zapobiegawczych i zaradczych w odniesieniu do wprowadzania i rozprzestrzeniania inwazyjnych gatunków obcych. Rozporządzenie to weszło w życie już w 2015 r. Chodzi m.in. o listę inwazyjnych gatunków obcych dla całej UE, kontrole unijnych granic, raportowanie, wzajemne powiadamianie oraz współpracę między państwami członkowskimi. Nowe rozwiązania mają przyczynić się do eliminacji lub zminimalizowania negatywnego wpływu wybranych inwazyjnych gatunków obcych na rodzimą przyrodę, usługi ekosystemowe, gospodarkę oraz ludzkie zdrowie.

Zagrożenie dla naszej bioróżnorodności jest realne, ale część biologów uważa, że zwalczanie gatunków inwazyjnych to często skazana na porażkę donkiszoteria. Powód jest prosty. Wiele spośród nich migruje do naszego kraju z powodu zmieniającego się klimatu. Często nie są w stanie przeżyć na obszarach, które kiedyś zamieszkiwały. U nas odnajdują przyjazne warunki, choć kiedyś było tu dla nich za zimno. Jednym z takich gatunków jest aleksandretta obroźna. Pierwszy lęg tej papugi stwierdzono trzy lata temu w Nysie. Dziś te ptaki widywane są praktycznie w całym kraju. Coraz więcej jest też u nas inwazyjnych owadów. Wśród nich pochodząca z Azji ćma bukszpanowa. Nocny motyl dał się poważnie we znaki wielu właścicielom ogrodów.

Jednym z problemów z gatunkami inwazyjnymi jest to, że wiele z nich jest obecnych w naszym kraju od dziesięcioleci, a czasem nawet od stuleci. Niektóre uważane są za część polskiej przyrody, choć tak naprawdę w dalszym ciągu ekosystem nie zdołał przystosować się do ich obecności. Obcymi gatunkami są akacje, babki bycze, czy raki pręgowate. Niepożądanym gościem jest też m.in. klon jesionolistny. Bardzo popularny w parkach i sadzony tam, jako ozdoba już do XIX w., po prostu zdołał się przedostać do naszego środowiska naturalnego. Inwazyjny jest także m.in. rdestowiec, bożodrzew, nawłoć i dąb czerwony.

Rosnące temperatury sprawiają, że nasz kraj staje się coraz bardziej gościnny dla preferujących cieplejszą pogodę zwierząt takich, jak szakal złocisty, który z południa Europy dotarł do Polski około 2015 r., czy zaskroniec rybołów, którego pierwsze osobniki widziano w naszym kraju już w 2009 r. W Odrze odkryto nawet gatunek niewielkich, słodkowodnych krewetek, choć na razie czują się one najlepiej w gorących wodach wypuszczanych do rzeki z elektrowni. W Bałtyku zadomowiły się kraby wełnistoszczypce, przywiezione w zbiornikach balastowych chińskich statków. Jednocześnie niektóre gatunki dotąd powszechne w Polsce zaczną migrować na północ, szukając chłodniejszej pogody.

Inwazyjne gatunki obce, które stwarzają zagrożenie dla naszego kraju, zostaną określone w rozporządzeniu Rady Ministrów. Nowe rozwiązania mają wejść w życie po trzech miesiącach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw, z wyjątkiem niektórych przepisów, które zaczną obowiązywać w innych terminach.

PAP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas