PE: Darmowe uprawnienia do emisji zostają

Unia nie zniesie darmowych uprawnień emisji dla firm europejskich. Decyzję w tej sprawie przegłosował Parlament Europejski. To oznacza, że gdy Unia wprowadzi tzw. graniczny podatek węglowy, europejskie przedsiębiorstwa będą podwójnie chronione przed konkurencją.

Parlament Europejski ; zdj. ilustracyjne
Parlament Europejski ; zdj. ilustracyjneAFP
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Do 2050 r. Unia Europejska ma stać się neutralna klimatycznie. W tym celu musi redukować emisje gazów cieplarnianych. Od sześciu lat we wspólnocie działa tzw. "rynek węglowy". To System Handlu Emisjami (ETS), czyli pula licencji na emisję dwutlenku węgla. W państwach UE, Norwegii i Liechtensteinie korzysta z nich 11 tys. firm i zakładów. Za każde przekroczenie dopuszczalnego limitu, firma musi płacić wysoką karę finansową.

W latach 2013-2020, dla kupujących dostępnych było 57 proc. uprawnień. 43 proc. licencji było rozdanych za darmo. Otrzymały je m.in. linie lotnicze, a także przemysł produkcyjny. Darmowe uprawnienia do emisji CO2 miały sprawić, że europejskie firmy będą konkurencyjne wobec krajów, które nie wprowadziły ograniczeń związanych z emisją gazów cieplarnianych. Dodatkowo, miało to uchronić unijną gospodarkę przed ucieczką firm za granicę.

W lutym cena za tonę emisji podskoczyła po raz pierwszy powyżej 40 euro. W związku z tym coraz częściej mówi się o konieczności zmiany systemu. Dan Jorgensen, duński minister klimatu, w wywiadzie dla Bloomberga powiedział, że należy się przyjrzeć rosnącym cenom licencji, bo odpowiedzialni za to mogą być spekulanci na rynku. “Mimo wszystko, wysoka cena za emisję węgla jest bardzo korzystna dla zielonej transformacji w Europie. Rynek węglowy jest jednym z najbardziej efektywnych narzędzi, które posiadamy. Działa dla całej Unii, a zatem wszyscy są traktowani równo" - powiedział Jorgensen.

Wraz z założonym celem 55 proc. redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2030 r., Unia chce wprowadzić graniczny podatek węglowy. Nakładany byłby na produkty importowane do Unii Europejskiej. Uwzględniałby koszt, jaki firma musiałaby ponieść, jeżeli dostosowała by się do standardów unijnych. Dotyczy to krajów, które nie mają takich rozwiązań. Na razie nie wiadomo, jednak jak taki system miałby działać w przypadku firm, których kraje stosują podobne regulacje.

Unijni przywódcy, których we wtorek poparli eurodeputowani, chcą by graniczny podatek węglowy zaczął obowiązywać od 2023 r. Oznaczałoby to duże zmiany m.in. dla gospodarki amerykańskiej, która w 2019 r. wyeksportowała do UE dobra warte 225 mld euro. To 16 proc. całego eksportu Stanów Zjednoczonych.

Składający właśnie wizytę w Brukseli specjalny wysłannik ds. klimatu USA John Kerry odmówił komentarza w tej sprawie. Stwierdził jedynie, że temat ten musi być przedyskutowany. Amerykanin spotkał się m.in. z francuskim ministrem finansów, z którym rozmawiał o amerykańsko-europejskiej taksonomii inwestycji. To system oceny, jak bardzo przyjazne dla środowiska są inwestycje w danym kraju. Podczas rozmów minister Bruno Le Maire zaproponował, by Unia i Waszyngton razem tworzyły takie przepisy i w obu obszarach były identyczne.

Zdaniem krytyków inicjatywy, podatek może być sprzeczny z zasadami niedyskryminacji Światowej Organizacji Handlu. Komisja Europejska zapewnia, że ma tę kwestię na uwadze.

System Handlu Emisjami pokrywa około 40 proc. emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej. Choć europosłowie sprzeciwili się likwidacji darmowych licencji na emisje, jednocześnie wzywają Komisję Europejską do zaostrzenia polityki klimatycznej.

© 2021 Reuters
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas