​Firmy naftowe od 50 lat wiedziały, że zanieczyszczenia są śmiertelnym zagrożeniem

Przemysł naftowy wiedział od co najmniej pół wieku, że zatrucie powietrza pochodzące z paliw kopalnych stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi - wynika z dokumentów, do jakich dotarł i jakie ujawnił brytyjski dziennik "Guardian".

article cover
123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Firmy, które czerpią zyski z paliw kopalnych, przez dziesięciolecia aktywnie lobbowały przeciw,  regulacjom dotyczącym czystości powietrza. Ujawnione przez brytyjską gazetę dokumenty to raporty i notatki sporządzane na potrzeby wewnętrzne koncernów. Wynika z nich jednoznacznie, że cały przemysł od dawna był świadom zanieczyszczeń powietrza, jakie powoduje i że może to "poważnie szkodzić zdrowiu", a nawet powodować wady wrodzone u dzieci ich pracowników.

To nie powstrzymało działań koncernów paliwowych. "Guardian" zauważa, że nawet mając tę wiedzę celowo podważały one doniesienia naukowców, że emisje z paliw kopalnych szkodą zdrowiu i zabijają miliony ludzi na świecie. "Odpowiedź zainteresowanych zyskami z paliw kopalnych była, jak z tego samego podręcznika: najpierw wiedziały, później ukrywały, potem zaprzeczały i zwlekały" - mówił brytyjskiej gazecie Geoffrey Supran, badacz z Uniwersytetu Harvarda, który zajmuje się historią branży naftowej. "Opierali się na opóźnianiu, subtelnych formach propagandy i poważaniu regulacji".

Z ujawnionych dokumentów wynika, że już od lat 60. Imperial Oil i Exxon wiedziały, że przemysł naftowy powoduje "wiele kluczowych form zanieczyszczeń". Firmy prowadziły nawet ankiety wśród "matek, które obawiały się o możliwe skutki smogu". W wewnętrznym technicznym raporcie z 1968 r. Shell idzie dalej ostrzegając, że pochodzący z samochodów i elektrowni dwutlenek siarki może powodować trudności w oddychaniu, a dwutlenek azotu uszkadza płuca. Co więcej, w dokumencie znalazło się ostrzeżenie dla władz firmy, że wraz z pojawieniem się przewlekłych chorób, podniosą się głosy, by ograniczyć emisje.

Już w 1971 r. naukowcy pracujący dla Esso, która przekształciła się później w Exxon, informowali, że dym z kominów przemysłowych zawierający cząsteczki metali, może podrażniać oczy, powoduje kaszel i problemy z oskrzelami. Dekadę później Imperial Oil planował badania przypadków nowotworów i wad wrodzonych u dzieci robotników. Exxon już wtedy miał pewność, że jego działalność zagraża zdrowiu i życiu.

W 1993 r. powstało słynne badanie przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Harvarda, w którym dokładnie opisano wpływ na zdrowie pyłów PM2.5, czyli wyjątkowo groźnych cząsteczek o wielkości jednej trzydziestej ludzkiego włosa. Gdy wkrótce potem presja opinii publicznej na wprowadzenie norm zanieczyszczeń zaczęła rosnąć, lobby paliw kopalnych było na to gotowe.

Naukowcy zatrudnieni przez American Petroleum Institute, amerykańską organizację przemysłu naftowo-gazowego, podczas zeznań w kongresie USA w 1997. utrzymywali, że nie ma dowodów na istnienie silnego związku między zanieczyszczeniami powietrza, a śmiertelnością wśród ludzi. Niedługo potem Exxon opublikował własne badanie, twierdząc, że "brak merytorycznych podstaw ", by sądzić, że pyły PM2,5 powodują zgony.

Kolejne lata upłynęły koncernom czerpiącym korzyści z paliw kopalnych na lobbowaniu przeciwko wprowadzaniu norm zanieczyszczeń powietrza i dyskredytowaniu niezależnych naukowców. Nie powstrzymało to jednak badań dzięki którym dziś wiadomo, że same tylko cząsteczki PM2,5 mogą niszczyć układ odpornościowy, wywołują stany zapalne, wpływają na płodność kobiet oraz zwiększają ryzyko udaru, zawału serca, choroby Alzheimera i zapalenia płuc, a nawet mogą uszkadzać wzrok.

Z badania opublikowanego w lutym wynika, że co piąty przedwczesny zgon na świecie jest spowodowany zanieczyszczeniami powietrza. To więcej niż zabiły epidemia HIV/Aids, malaria i gruźlica razem wzięte.

W ostatnich miesiącach część koncernów zaczęła ujawniać, jakie zanieczyszczenia powodują. Wymusili to inwestorzy. Niektóre firmy zapowiedziały nawet, że będą dążyć do obniżenia emisji gazów cieplarnianych. Tym, co może budzić wątpliwości jest jednak fakt, iż nie deklarują obniżenia wszystkich emisji pochodzących z ich działalności i z produktów, z których czerpią zyski, a jedynie tych, które same pompują do atmosfery.

Akcja „Bez natury, bez przyszłości”. Młodzi ludzie protestują w ParyżuAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas