Burza nad Arktyką. Dramatyczny wzrost liczby błyskawic niepokoi naukowców

W ubiegłym roku w Arktyce błyskawice uderzały o wiele częściej, niż kiedykolwiek wcześniej. Według naukowców to niepokojący sygnał świadczący o tym, jak szybko posuwają się zmiany klimatyczne.

Błyskawice zazwyczaj są rzadkością w regionach zbliżonych do Bieguna Północnego. Aby powstały, w powietrzu musi znaleźć się wystarczająco dużo wilgoci niesionej przez ciepłe prądy wznoszące. Arktyka była dotąd za zimna, by powstawały tam warunki sprzyjające wyładowaniom atmosferycznym. Ale najwyraźniej to się właśnie zmieniło. 

W regionie, w którym dotąd błyskawice były bardzo rzadkie, w ubiegłym roku odnotowano 7278 uderzeń piorunów. To prawie dwukrotnie więcej, niż w ciągu poprzednich dziewięciu lat razem wziętych. 

"W ciągu ostatnich 10 lat liczba wyładowań atmosferycznych na północ od koła podbiegunowego była dość stała" - stwierdził Chris Vagasky, meteorolog fińskiej firmy Vaisala, która opublikowała opracowanie. "Ale na najwyższych szerokościach planety, na północ od równoleżnika 80°N, wzrost był drastyczny. Tak wielka zmiana musi przykuwać uwagę. 

Reklama

Arktyka zanotowała rekord upałów. Od zmian klimatu nie ma już odwrotu?

Arktyczne błyskawice

Burze z piorunami potrzebują trzech elementów: wilgoci, powietrznych prądów wznoszących i niestabilności atmosferycznej. Znikanie lodu morskiego oznacza, że z oceanów do atmosfery paruje więcej wody. Rosnąca wilgotność powietrza wraz z rosnącymi temperaturami i niestabilnymi warunkami tworzą idealne warunki do powstawania wyładowań atmosferycznych. W ostatnich latach te procesy nasiliły się, bo temperatura w Arktyce rośnie trzykrotnie szybciej, niż wynosi średni wzrost na całej Ziemi. Ale zmiany, które rozpoczynają się w Arktyce nie pozostają w Arktyce, a ich konsekwencje możemy odczuć także my.

"Zmiany w Arktyce mogą oznaczać zmiany pogody wszędzie" - stwierdził Vagasky w rozmowie z dziennikiem "The Guardian". "Pogoda jest z definicji zjawiskiem lokalnym, ale to, co dzieje się nad twoim domem zależy od tego, jak zachowuje się atmosfera w innych miejscach na świecie. Zmiany warunków w Arktyce mogą spowodować ekstremalne fale zimna, więcej fal upałów lub ekstremalne zmiany opadów w Europie".

Przez pożary szybciej zanika wieczna zmarzlina na arktycznej Alasce

Więcej piorunów, więcej pożarów

Rośnie także ryzyko katastrofalnych pożarów w Arktyce. Ubiegłoroczne pożary na Syberii, wywołane rekordową falą upałów, objęły największy obszar lasów spośród wszystkich pożarów na świecie i doprowadziły do wyemitowania do atmosfery ilości CO2 odpowiadającej rocznym emisjom Niemiec. Zazwyczaj pioruny odpowiadają za około 15 proc. wszystkich pożarów lasów, ale wywołane burzami pożary często obejmują większe obszary niż te, które wybuchają na skutek działalności człowieka. 

Mimo drastycznego wzrostu liczby wyładowań atmosferycznych w Arktyce ich liczba wciąż jest stosunkowo niska w porównaniu z innymi częściami świata. Fiński zespół policzył, że w USA było ich 194 mln w 2021 r. - o 24 mln więcej niż w roku poprzedzającym. Badanie z 2014 r. przewiduje, że z każdym stopniem Celsjusza, o jaki wzrasta globalna temperatura, częstotliwość, z jaką następują wyładowania atmosferyczne, wzrośnie o 12 proc.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: katastrofa klimatyczna | Arktyka | pożar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy