Czy przesiadka na rowery pomoże nam wygrać z zanieczyszczeniami powietrza?

Smog zabija w Polsce co roku 94 tys. osób. Polska jest krajem z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem w Europie. Czy w tej sytuacji ma sens przesiadka na rower?

Ludzie poruszający się rowerami w mieście.
Ludzie poruszający się rowerami w mieście.Noralí NaylaUnsplash
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

- Jazda na rowerze to w stu procentach bezemisyjny sposób przemieszczania się. Jednak jeśli chcemy aby wzrost podróży odbywanych rowerem wpłynął pozytywnie na jakość powietrza, to temu trendowi musi towarzyszyć spadek ilości samochodów na drogach - mówi Zielonej Interii Iwona Bojadżijewa, rzeczniczka kampanii w Fundacji ClientEarth. Jej zdaniem promując ruch rowerowy należy jednocześnie ograniczać ruch samochodów. - Jeśli będziemy zmniejszać przestrzeń dla samochodów i oddawać ją rowerom, to siłą rzeczy ludzie będą się przesiadać. Musimy dążyć do bardziej sprawiedliwego podziału przestrzeni w mieście, dziś wiele miast wciąż absolutnie priorytetowo traktuje indywidualną motoryzację, która zanieczyszcza powietrze i pogłębia kryzys klimatyczny - twierdzi Bojadżijewa.

W czerwcu Polski Alarm Smogowy (PAS), który zrzesza antysmogowe lokalne inicjatywy obywatelskie, wydał raport oceniający wysiłki władz w celu poprawy jakości powietrza. PAS przyznał, że najwięcej zrobiono wymiany tzw. kopciuchów, ale rząd pominął zupełnie kwestię zanieczyszczeń pochodzących z transportu samochodowego. Według PAS "nie podjęto praktycznie żadnych działań, a stan prawny nie uwzględnia rosnącego ruchu samochodowego w polskich miastach".

- Rzeczywiście jest tak, że wiedza o szkodliwości substancji emitowanych poprzez spalanie paliw stałych w piecach, to jest coś, co przebiło się już do powszechnej świadomości. Z kolei problem zanieczyszczeń z transportu pozostaje ignorowany, zwłaszcza przez rządzących, którzy w zasadzie nie proponują metod ograniczania emisji z tego sektora - przyznaje Bojadżijewa. Ekspertka podkreśla, że sektor komunalno-bytowy jest faktycznie głównym źródłem pyłów zawieszonych, ale transport również stanowi 15-20 proc. ich emisji, zwłaszcza w dużych miastach. -  Dodatkowo pojazdy są głównymi emitentami tlenków azotu, w tym przede wszystkim dwutlenku azotu, który jest gazem drażniącym drogi oddechowe. Od lat w czterech polskich miastach przekraczane są dopuszczalne normy stężenia tego gazu. KE wszczęła w tym roku procedurę naruszeniową przeciwko Polsce z powodu przekroczeń norm NO2 - tłumaczy rzeczniczka.

Bojadżijewa podkreśla, że według niezależnych ekspertów, np. z Politechniki Warszawskiej, transport może odpowiadać nawet za 70-80 proc. zanieczyszczenia powietrza w Warszawie

Gęsta mgła i smog w Warszawie.
Gęsta mgła i smog w Warszawie.Mateusz Grochocki/East NewsEast News

Podobnego zdania jest fizyk Jakub Jędrak z Polskiego Alarmu Smogowego. - Emisje szkodliwych pyłów z transportu zdecydowanie mają wpływ na złą jakość powietrza w Polsce. Wpływ ten widać dobrze w krajach Europy Zachodniej, gdzie nie ma takiego problemu z paleniem w piecach paliwami stałymi jak u nas, a powietrze nadal jest zanieczyszczone szkodliwymi związkami - mówi nam Jędrak. - W skali całego kraju piece rzeczywiście emitują kilkakrotnie więcej tego pyłu niż samochody, ale trzeba podkreślić, że robią to tylko przez mniej więcej połowę roku, a samochody oczywiście przez cały rok. Dodatkowo pył emitowany przez samochody jest prawdopodobnie bardziej szkodliwy, a same auta emitują także szkodliwy dwutlenek azotu, którego są głównym źródłem w miastach - dodaje.

.

Z danych Komisji Europejskiej wynika, że nawet niewielki spadek wszystkich podróży, które odbywają się samochodami - z 44 proc. do 30 proc. - zaowocowałby 36 proc. spadkiem emisji tlenków węgla (CO) i 56 proc. spadkiem emisji dwutlenku azotu (NO2). Dlatego tak istotne jest, żeby możliwie jak najwięcej podróży - bo oczywiście w przypadku wszystkich to niemożliwe - odbywało się za pomocą środków niepsujących jakości powietrza.

Rowery dla czystego powietrza

Iwona Bojadżijewa podkreśla, że więcej ludzi zacznie jeździć rowerami, jeśli zapewnimy im do tego bezpieczne, wydzielone miejsce.  - Dobrym przykładem jest tu projekt "Mini Holandie", który wprowadzony został na obrzeżach Londynu. Stworzono tam m.in. bezpieczną i przyjazną infrastrukturę dla pieszych i osób na rowerach oraz wprowadzono przepisy ograniczające prędkość. Badania pokazują, że ruch pieszy i rowerowy wzrosły. Na rower wsiadły osoby, które wcześniej tego nie robiły. - stwierdza rzeczniczka.

Jak wyjaśnia Bojadżijewa, tego rodzaju zmiany budują bardziej inkluzywne miasto, bo pozwalają czuć się bezpiecznie na drogach również osobom ze słabszą kondycją, osobom starszym czy poruszającym się z dziećmi. - Żeby zachęcić ludzi do przesiadki na rower, nie wystarczy dać im pas na jezdni, choć jest to dobre rozwiązanie krótkoterminowe, ale budować wydzieloną infrastrukturę, która jest najbardziej uniwersalna - mówi.

Przykładem na pozytywny wpływ transportu rowerowego jest nie tylko mała Holandia, ale także ta... duża. Bo w stolicy tego kraju widać, że upowszechnianie transportu rowerowego wpływa na jakość powietrza. - Popularyzacja transportu rowerowego przyczynia się do obniżenia emisji szkodliwych dla zdrowia substancji. Widać to w miastach, takich jak Amsterdam czy Kopenhaga. Poza tym jazda na rowerze stanowi dodatkową aktywność fizyczną, która jest nam oczywiście potrzebna dla zdrowia - stwierdza Jakub Jędrak.

Śmiertelne żniwo

Zdrowie to coś, co przez zanieczyszczenie powietrza tracimy bardzo szybko. - Negatywny wpływ spalin samochodowych na zdrowie jest bardzo znaczący. Po pierwsze oddziałują one na układ oddechowy, mogąc pogłębić astmę, jeśli ktoś na nią choruje. Spaliny silników diesla są natomiast od kilku lat uznawane przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem za substancję o udowodnionym działaniu rakotwórczym. Wszystko wskazuje na to, że spaliny oddziałują także negatywnie na układ nerwowy oraz układ krążenia - tłumaczy ekspert PAS.

Ile ludzi umiera rocznie przedwcześnie z powodu zanieczyszczenia w Polsce? Do niedawna jeszcze wiedzieliśmy o ok. 45 tys. Takie dane podawały Europejska Agencja Środowiska i Światowa Organizacja Zdrowia. Jednak najnowsze badania nie mają dla Polski tak "optymistycznych" wniosków. Według naukowców z Uniwersytetu Harvarda i University College London nasz kraj jest na niechlubnym pierwszym miejscu liczby przedwczesnych zgonów z powodu zanieczyszczenia powietrza. Dane wskazują, że w Polsce z tego powodu umiera nawet ok. 94 tys. ludzi rocznie.

Podobał ci się ten materiał? Jeszcze więcej w ramach akcji "Korba na rower":

INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas