​"Ulewa tysiąclecia" w Chinach. Ewakuacja ponad 200 tys. ludzi

Potężne powodzie nawiedziły centralne Chiny. W ciągu kilku godzin spadło tyle deszczu, co zwykle w ciągu ośmiu miesięcy. Zginęło co najmniej 25 osób. Ponad 200 tys. ewakuowano.

W liczącej ponad 90 mln mieszkańców prowincji Henan padać ma co najmniej do czwartku
W liczącej ponad 90 mln mieszkańców prowincji Henan padać ma co najmniej do czwartku STR AFP
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Ulice Zhengzhou, stolicy prowincji Henan, zmieniły się w potoki. Wiele placów wygląda jak jeziora. Cytowany przez agencję Xinhua prezydent Xi Jinping ogłosił, że sytuacja jest bardzo poważna i nakazał wszystkim służbom, by skupiły się na ratowaniu ludzi i ich mienia.

Na nagraniach w mediach społecznościowych widać ludzi po szyję zanurzonych w mętnej wodzie, którzy utknęli w metrze w Zhengzhou. "Bardzo się bałam, ale najgorsza nie była woda, ale malejący dopływ powietrza w wagonie" - opowiadała jedna z kobiet. Lokalne władze podały, że ponad 500 osób udało się stamtąd już ewakuować, ale nie jest jasne, czy wszyscy zostali uratowani. W mediach społecznościowych pojawiają się nagrania, na których widać, jak ratownicy próbują wyciągać ludzi ze stacji metra przy pomocy lin.

W prowincji Henan, gdzie mieszkają 94 mln ludzi, obowiązują najwyższe ostrzeżenia przed powodziami. Lokalne władze twierdzą, że do tak wielkich ulew dochodzi "raz na tysiąc lat". Padać zaczęło już w sobotę, ale od wtorku region nawiedzają nawałnice.

W jednym z największych szpitali w Zhengzhou w nocy nie było prądu. 600 najciężej chorych pacjentów przetransportowano do innych placówek.

W innych miejscowościach w regionie ludzie chronią się przed powodzią na dachach. Media państwowe wyemitowały również materiał filmowy przedstawiający zalane przedszkole, w którym ratownicy wynosili dzieci w plastikowych wanienkach.

Większość rzek w regionie oraz zapór wodnych osiągnęła poziomy alarmowe. Płynie tamtędy Żółta Rzeka i wiele jej dorzeczy. Naukowcy od dawna ostrzegali, że ich fragmentacja i stawianie tam będzie stanowić problem podczas silnych letnich opadów, w szczególności w dobie nasilających się zmian klimatycznych.

W tej chwili poważne zagrożenie stanowi zapora w mieście Luoyang. Po burzy pojawił się w niej wyłom o długości 20 metrów. Z oświadczenia wojskowych, których rozmieszczono na miejscu wynika, że tama może w każdej chwili runąć.

Wedle meteorologów padać będzie co najmniej do czwartku, a region nawiedzać będą "silne i bardzo silne" ulewy.

Podobnie jak niedawne fale potężnych upałów w USA i Kanadzie oraz powodzie w zachodniej Europie, chińskie ulewy są - jak mówią naukowcy - "niemal na pewno powiązane z globalnym ociepleniem". - Wspólnym wątkiem jest globalne ocieplenie - mówi prof. Johnny Chan z Uniwersytetu w Hongkongu dodając: - Takie ekstremalne zjawiska będą się zdarzać coraz częściej. Władze miejskie, regionalne i krajowe muszą opracowywać strategie przystosowania się do takich zmian.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas