Inwazja Rosji na Ukrainę demaskuje bolączki energetyki w Europie

W obliczu inwazji Rosji na Ukrainę pojawia się ryzyko zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego krajów Europy. Jak to bezpieczeństwo zachować? Pomysłów jest kilka: od importu LNG, przez powrót do węgla i atomu aż po więcej inwestycji w odnawialne źródła energii. Z jednej strony padają propozycje wstrzymania ambicji klimatycznych na rzecz stabilności dostaw, ale inni eksperci i politycy mówią: to właśnie teraz jest najlepszy czas na zieloną transformację.

Inwazja Rosji na Ukrainę może odbić się na dostawach energii dla całej Unii Europejskiej. Aby zapobiec kryzysowi energetycznemu, konieczne są natychmiastowe kroki
Inwazja Rosji na Ukrainę może odbić się na dostawach energii dla całej Unii Europejskiej. Aby zapobiec kryzysowi energetycznemu, konieczne są natychmiastowe krokiSergei Malgavko/TASSAgencja FORUM
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

"Wzmocnienie nacisku na odnawialne źródła energii pomoże zmniejszyć zależność Unii Europejskiej od gazu z Rosji" - powiedziała komisarz ds. energii Kadri Simson. Zastrzegła jednak, że obecnie najważniejsze jest bezpieczeństwo energetyczne krajów UE.

Obecnie około 40 proc. gazu ziemnego Unia Europejska importuje właśnie z Rosji. Zaraz po nafcie jest on głównym źródłem energii elektrycznej i cieplnej w Europie. Rosja ze względu na konflikt na Ukrainie może wstrzymać dostawy gazu. W trakcie działań militarnych mogą także zostać uszkodzone gazociągi, co wpłynie na bezpieczeństwo energetyczne krajów Unii. Niemcy już zdecydowały się wstrzymać proces certyfikacji nowego gazociągu z Rosji Nord Stream 2.

Pojawia się zatem pytanie: czym Polska i inne kraje Unii Europejskiej mogą ewentualnie zastąpić rosyjski gaz w razie wstrzymania dostaw?

Inwazja Rosji na Ukrainę grozi ograniczeniem dostaw gazu do Europy lub rekordowo wysokimi cenami
Inwazja Rosji na Ukrainę grozi ograniczeniem dostaw gazu do Europy lub rekordowo wysokimi cenami Alexander Reka/TASSAgencja FORUM

LNG, atom i węgiel zamiast gazu z Rosji

Norwegia, drugi po Rosji największy dostawca gazu w Europie, pracuje już z maksymalną wydajnością. Doraźnym rozwiązaniem może być import ciekłego gazu LNG z krajów takich jak USA, Katar czy Algieria. Gotowość do dostaw na rekordową skalę wyraził już m.in. Shell. Problem w tym, że europejskie terminale LNG mają ograniczoną pojemność i mogą zwyczajnie nie pomieścić dodatkowych zapasów gazu.

Aby nadrobić ewentualne braki w dostawach gazu z Rosji, Europa może także uruchomić wyłączone z użytkowania elektrownie węglowe i atomowe. Choć, jak szacuje firma konsultingowa Wood Mackenzie, pokryłoby to tylko 10 proc. energii, którą wytwarzamy z gazu. Wiązałoby się to też z tymczasowym porzuceniem unijnych planów ograniczania emisji.

Jak zauważa Paweł Czyżak, ekspert think tanku Ember Climate, szczególnie Niemcy zafundowali sobie "strzał w stopę" poprzez wyłączenie elektrowni atomowych. W Polsce moglibyśmy jeszcze bardziej postawić na węgiel, ale w ocenie eksperta nie jest to dobre rozwiązanie ze względu na dużą awaryjność tego typu elektrowni. - Konieczne są nowe siły wytwórcze - komentuje Paweł Czyżak.

Zielona energia receptą na kryzys?

Premier Estonii oceniła, że energetyczne uniezależnienie od Rosji można zagwarantować nie tylko przez gaz LNG, ale także odnawialne źródła energii. - To absolutnie jest czas, w którym powinniśmy skupić się na odnawialnych źródłach energii - powiedziała Kaja Kallas w rozmowie z agencją Reuters. W środę w parlamencie włoski minister ds. transformacji energetycznej Roberto Cingolani ocenił, że rosnące napięcia na Ukrainie przyspieszyły potrzebę dalszych zmian strukturalnych na europejskich rynkach energii.

Z tymi postulatami zgadza się Paweł Czyżak i dodaje, że energetyka odnawialna jest obecnie jedyną odpowiedzią na niestabilność dostaw energii. - To jedyna strategia, którą możemy wdrażać na tyle szybko, aby mieć zapasowe zasilanie i wypełniać lukę w brakach mocy w przeciągu 3-4 lat. Potrzebujemy prądu natychmiast. Awarie elektrowni węglowych są najlepszym przykładem, że balansujemy na krawędzi blackoutu - ocenia ekspert.

W ostatnich 20 latach Polska za import surowców energetycznych zapłaciła ponad bilion złotych, a roczne wydatki na ten cel szybko rosną. Zdecydowanie dominującym dostawcą surowców do naszego kraju jest Rosja - zauważa Forum Energii w analizie importu paliw kopalnych w Polsce. Za import gazu zapłaciliśmy w ciągu ostatnich 20 lat 285,7 mld zł. Precyzyjne określenie wartości zakupów gazu z Rosji nie jest jednak możliwe ze względu na niejawność informacji. "Nie ma wątpliwości, że wiele krajów na świecie, a przede wszystkim Rosja jest zainteresowanych tym, żeby Polska nie zmieniała się i nadal korzystała z węgla, ropy i gazu" - ocenia think tank.

Jak zauważają przedstawiciele Forum Energii, na kształtowanie globalnej ceny gazu, węgla i ropy mamy ograniczony wpływ. Można jednak zaplanować ograniczanie paliw kopalnych na rzecz źródeł odnawialnych, które pracują w oparciu o lokalne, darmowe źródła energii.

Jakub Wojajczyk

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas