Wpływ człowieka na klimat. Czy są jeszcze jakieś wątpliwości?

W najnowszym raporcie Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu po raz pierwszy znalazło się stwierdzenie: "jest jednoznaczne, że wpływ człowieka ocieplił atmosferę, oceany i lądy". Choć od dawna nikt realnie zajmujący się zmianami klimatycznymi nie negował, że to ludzkość wywołuje ocieplenie planety, użycie tak niebudzącego wątpliwości języka w najważniejszym klimatycznym podsumowaniu świata uznano za przełom. I słusznie.

Najnowszy raport IPCC nie pozostawia pola do spekulacji w sprawie wpływu człowieka na klimat
Najnowszy raport IPCC nie pozostawia pola do spekulacji w sprawie wpływu człowieka na klimat123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Jednym z największych problemów w dyskusjach dotyczących katastrofy klimatycznej jest to, że naukowcy i osoby niebędące naukowcami całkiem różnie rozumieją znaczenie słowa "pewność". Ten rozdźwięk był zręcznie używany przez przeciwników walki z ocieplaniem klimatu, w tym tych związanych z branżą paliw kopalnych. Przez lata wykorzystywali oni ostrożny język oficjalnych raportów, by tworzyć wrażenie, jakoby istniały poważne wątpliwości, czy rzeczywiście winą ludzkości są katastrofalne przemiany, do jakich dochodzi w naturze.

IPCC to międzynarodowa grupa stworzona w 1988 r. pod auspicjami ONZ, składająca się z setek naukowców z całego świata. Za swoją pracę nie pobierają wynagrodzenia. Co kilka lat przygotowują raporty podsumowujące stan wiedzy na temat zmian klimatu. Opublikowany w sierpniu 2021 r. raport jest pierwszą z trzech części szóstego takiego opracowania.

W ubiegłych latach każdy kolejny raport zawierał nieco bardziej stanowcze sformułowania odnośnie przyczyn zmian klimatu, ale po raz pierwszy autorzy piszą o zupełnej pewności, że stoi za nimi człowiek.

Oto jak zmieniał się język w raportach IPCC:

1990 r. Pierwszy przygotowywany przez grupę raport stwierdzał: "Jesteśmy pewni następujących rzeczy: Istnieje naturalny efekt cieplarniany, który utrzymuje temperaturę Ziemi na wyższym poziomie, niż w innym przypadku by wynosiła. Emisje wynikające z działalności człowieka istotnie zwiększają atmosferyczne stężenia gazów cieplarnianych: dwutlenku węgla, metanu, chlorofluorowęglowodorów i tlenku azotu. Te wzrosty wzmocnią efekt cieplarniany, prowadząc do dodatkowego ogrzania powierzchni Ziemi. W odpowiedzi na globalne ocieplenie zwiększy się ilość głównego gazu cieplarnianego, pary wodnej, prowadząc do pogłębienia efektu". Jest tam więc zaledwie sugestia powiązania między emisjami a zmianą klimatu, pozostawiająca jednak pole do innych możliwych interpretacji.

1995 r. Drugi raport stwierdza: "Bilans dowodów wskazuje na dostrzegalny wpływ człowieka na globalny klimat. Każdy wpływ człowieka będzie nakładał się na "szum tła" wynikający z naturalnej zmienności klimatu, wynikający z wahań wewnętrznych jak i z przyczyn zewnętrznych takich jak zmiany w energii słonecznej czy erupcje wulkanów". To stwierdzenie mocniejsze, choć mowa jedynie o "wpływie", a nie decydującym wpływie, jaki ma działalność ludzkości.

2001 r. Raport numer trzy nieco wzmacniał te wnioski, powołując się na nowe, precyzyjniejsze wyniki pomiarów i modelowania klimatu: "Istnieją nowe, silniejsze dowody na to, że większość ocieplenia obserwowanego w ciągu ostatnich 50 lat można przypisać działalności człowieka (...) Wpływ człowieka będzie zmieniał skład atmosfery przez cały 21 wiek".

2007 r. W tym dokumencie po raz pierwszy znalazło się stwierdzenie: "Ocieplenie systemu klimatycznego jest jednoznaczne". Jeśli idzie o przyczyny zmiany klimatu, wzmocnił nieco sformułowanie zapisane w poprzednim raporcie, stwierdzając: "Większość obserwowanego wzrostu średnich temperatur na świecie od połowy XX w. wynika bardzo prawdopodobnie z obserwowanego wzrostu antropogenicznych stężeń gazów cieplarnianych (...) dostrzegalny wpływ człowieka możemy teraz rozszerzyć także na inne aspekty klimatu, w tym ocieplenie oceanu, średnie temperatury kontynentalne i wzory wiatru". Poprzedni raport używał określenia "prawdopodobnie", a nie "bardzo prawdopodobnie. W języku naukowym to duża zmiana.

2013 r. Piąty raport IPCC stwierdzał, że "wykryto wpływ człowieka na ocieplenie atmosfery i oceanu, zmiany w globalnym obiegu wody, zmniejszenie ilości śniegu i lodu, wzrost średniego globalnego poziomu morza oraz zmiany niektórych ekstremalnych warunków klimatycznych (...) Dowodów na wpływ człowieka przybyło od czasu raportu AR4. Jest ekstremalnie prawdopodobne, że wpływ człowieka był dominującą przyczyną obserwowanego ocieplenia od połowy XX w." Mamy więc stałe wzmacnianie języka, od "prawdopodobne" do "ekstremalnie prawdopodobne".

2021 r. Szósty, tegoroczny raport mówi już o "jednoznacznym" wpływie ludzkości na zmiany klimatyczne.

Nadal jednak w całym raporcie naukowcy piszą o rozmaitych "niepewnościach" dotyczących skutków zmian klimatu lub dostępnych opcji ich łagodzenia. To nie tylko wynik naturalnej ostrożności naukowców, ale przede wszystkim element fundamentalnych zasad, na których opiera się każda nauka, zwłaszcza nauka o klimacie. Używanie stopni prawdopodobieństwa jest bowiem najlepszym, najbardziej precyzyjnym sposobem na opisywanie rzeczywistości.

Każdy stopień niepewności ma bowiem przypisaną do siebie konkretną, matematyczną wartość. I tak jeśli coś jest prawdopodobne", naukowcy mają co do tego do 90 proc. pewności. "Bardzo prawdopodobne" - 90 do 95 proc. Ze stosowanego przez IPCC języka wynika więc, że prawdopodobieństwo, że mylimy się co do niektórych aspektów procesu zmiany klimatu, wynosi najwyżej kilka procent.

Problemem jest to, że nauka o klimacie jest wciąż stosunkowo młodym polem badań, choć o tym, że emisje CO2 mogą doprowadzić do ocieplenia planety, wiemy już od XIX w. Naukowcy nadal odkrywają nowe zmienne, które mogą wpływać na kształt procesów wpływających na klimat naszej planety, a ich interakcje są tak złożone, że nawet najprecyzyjniejsze symulacje prowadzone na superkomputerach trzeba stale dopracowywać, by uwzględniać nowoodkryte czynniki i sprężenia zwrotne.

Tu jednak język naukowy rozjeżdża się z językiem stosowanym przez nas na co dzień. Dla naukowców na przykład "teoria" to nie chwilowy wymysł, a najbardziej fundamentalny zasób wiedzy wykorzystywany do wyjaśniania procesów obserwowanych w świecie fizycznym, poparty ogromną ilością badań i używany do skutecznego prognozowania realnych wydarzeń.

Dlatego właśnie fakt, że najnowszy raport stwierdza, że "jednoznaczne" jest to, że człowiek odpowiada za katastrofę klimatyczną, jest tak ważne. Oznacza to, że nawet najbardziej rygorystyczne badania czy najprecyzyjniejsze modele klimatyczne nie pozwalają wytłumaczyć obserwowanych zjawisk w żaden inny sposób. Co więcej, każdy raport IPCC jest przed publikacją uzgadniany z przedstawicielami rządów, które są formalnymi zleceniodawcami opracowania. Dowody naukowe na sprawczość człowieka są tak silne, że nie zdołali ich podważyć politycy czy dyplomaci nawet z tych krajów, które są najsilniej uzależnione od paliw kopalnych.

Wynika to także z tego, że podstawy każdego raportu IPCC są niezwykle mocne. To nie jest pojedyncze badanie. W rzeczywistości publikowane przez IPCC raporty nie zawierają żadnych nowych, zleconych przez panel badań. Są rezultatem trwającego przez wiele lat przeglądu wszystkiego, co na temat zmiany klimatu publikują uczeni z całego świata. Tysięcy badań prowadzonych przez dziesiątki czy setki tysięcy naukowców. To podsumowanie stanu wiedzy ludzkości.

Teraz piłka jest po stronie polityków. Naukowcy wykonali swoje zadanie, przynajmniej na ten rok. Praca nad kolejnym raportem, który ukaże się za około pięć lat, już się zaczęła.

Tony plastiku w oceanach. Rozkłada się do 450 lat!Deutsche Welle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas