​Śląskie: Akt oskarżenia w sprawie porzucenia setek ton niebezpiecznych odpadów

Za porzucanie setek ton niebezpiecznych odpadów w Częstochowie odpowiedzą przed tamtejszym sądem dwaj członkowie grupy przestępczej, oskarżeni przez Prokuraturę Regionalną w Katowicach. W jednej z hal sprawcy porzucili ponad 900 ton szkodliwych substancji.

Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjneWojciech StróżykReporter
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

O skierowaniu aktu oskarżenia przeciwko Markowi M. i Dariuszowi H. poinformowała rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Katowicach Agnieszka Wichary. Z ustaleń śledztwa wynika, że oskarżeni wraz z innymi członkami gangu wynajmowali hale magazynowe oraz nieruchomości nie płacąc czynszu i wbrew przepisom składowali tam odpady, które następnie porzucali w warunkach mogących stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia człowieka lub środowiska.

-"W toku śledztwa ustalono, że w styczniu 2018 roku posługując się danymi osobowymi Andrzeja D. założyli za jego wiedzą działalność gospodarczą i wraz z Dariuszem H., Markiem M. i Dorotą P. wyszukiwali miejsca składowania odpadów i najmu nieruchomości, następnie została zawarta umowa najmu hali magazynowej przy ulicy Filomatów w Częstochowie, do której do maja 2018 roku przywieziono substancje niebezpieczne w ilości nie mniejszej niż 2 400 000 dm3 tj. 932 000 kg cieczy oraz ciał stałych niewiadomego pochodzenia" - podała prokuratura.

Według uzyskanych w sprawie opinii biegłych, a także informacji pochodzących od Straży Pożarnej i inspekcji ochrony środowiska, składowisko stanowi zagrożenie dla życia wielu osób i mienia w znacznych rozmiarach. "Środki tam zgromadzone nie zostały w całości zidentyfikowane, składowisko ujawniono na terenie zabudowy miejskiej, zamieszkałym w pobliżu węzła kolejowego krzyżujących się arterii kolejowych, wiaduktu drogowego łączącego dwie części miasta" - wskazała prok. Wichary.

Jak ustalili śledczy, podobną działalność M. (który od kwietnia 2019 r. jest aresztowany) prowadził w innych częściach kraju, a w maju 2019 roku, na jednym ze zorganizowanych przez niego składowisk doszło do wywrócenia się kilkunastu mauzerów z niebezpieczną substancją chemiczną.

Jeden z podejrzanych w tej sprawie, Jacek Bałata, od wielu miesięcy ukrywa się przed organami ścigania, wydano za nim list gończy. Według prokuratury, to on był założycielem i od 2018 do 2020 r. szefem tej grupy przestępczej, która porzucała odpady w różnych częściach kraju.

W odrębnym postępowaniu prokuratura bada działania podejmowane przez lokalne władze w związku z ujawnieniem składowiska przy Filomatów. Odpadów znalezionych w częstochowskiej hali nadal nie usunięto, według szacunków utylizacja będzie kosztowała dziesiątki milionów złotych. Samorządowcy podają, że nie mają możliwości wyasygnowania takich środków i liczą na wsparcie zewnętrzne.

Rzecznik Urzędu Miasta Częstochowy Włodzimierz Tutaj powiedział , że lokalny samorząd przygotował wniosek do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o pozyskanie dotacji na ten cel. W sprawie składowiska na Filomatów wydano decyzję administracyjną w sprawie udostępnienia hali do końca br. w celu przygotowania odpadów do ich bezpiecznego usunięcia.

"Uważamy, że powinny to być solidarne działania władz publicznych. Bezsprzeczne jest, że to nie samorząd ponosi winę za zgromadzenie tych odpadów, który był dzierżawiony przez prywatną firmę. Nie jest to też wina społeczności Częstochowy" - podkreślił Tutaj.

To kolejny akt oskarżenia w sprawie nielegalnego składowania odpadów na dużą skalę, skierowany w ostatnich tygodniach przez Prokuraturę Regionalną w Katowicach. W styczniu śledczy poinformowali, że oskarżyli zorganizowaną grupę przestępczą, która porzuciła ponad cztery tysiące ton niebezpiecznych odpadów w kilkunastu różnych miejscach - w woj. śląskim (także m.in. w Częstochowie) i innych regionach. Tamtym aktem oskarżenia objęto 30 osób.

PAP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas